Rytuały w życiu, w marketingu konwencje to powtarzalne czynności z czasem tworzące zwyczaje. Takim zwyczajem jest prywatne, zawodowe, branżowe podsumowywanie minionego roku. Bilans dokonań, porażek, przychodów, strat to noworoczny standard. I ja wpiszę się w ten schemat.
Zacznijmy od sarkazmu wypowiedzianego ustami, tzn. flamastrem Remka Dąbrowskiego:
Zgodnie z sugestią powyższego rysunku oraz społecznym pluralizmem, poniżej moje zupełnie subiektywne podsumowanie 2015 roku.
Najbardziej podobał się Wam mój emocjonalny wpis o obsłudze klienta. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyła się wzmianka o poczuciu gustu i pochwała Roleskiego i jego flirtu z Toscanim.
Większość mojej aktywności socialmediowej (z konieczności czasowej) przeniosłem na BrandDoctorowy fanpage, gdzie starałem się przynajmniej krótko skomentować bieżące i moim zdaniem najważniejsze wydarzenia. Tu, na blogu było mnie wyraźnie mniej, ale za to znacznie bardziej osobiście i emocjonalnie.
Ze zrozumiałych względów najchętniej oglądaliście produkcję Baczewskiego, toć to przecież pierwsza polska, reklamowa i z prawdziwego zdarzenia opowieść reklamowa:
oraz kpinę z farmaceutycznej konwencji przygotowaną przez Magdę Mikołajczyk, autorkę bloga MatkoJedyna:
Rok zakończyliśmy dwoma superprodukcjami Allegro, które postanowiło opowiedzieć dwie (na razie dwie) legendy:
Co prawda produkcje powstały w odpowiedzi na zupełnie inny przetargowy brief i kompletnie nie rozwiązują opowiedzianego w nim kłopotu, niemniej wymagają uznania.
Ku mojemu zdziwieniu bez wielkiego echa przeszła wyjątkowa, jeśli chodzi o pomysł, reklama koniaku:
Wyjątkowa, bo pokazana wyłącznie w drobnej części, w zapowiedzi. Całość będzie można zobaczyć za 100 lat. Hmm…
Jeśli miałbym jednym zdaniem zamknąć reklamowy 2015 napisałbym, że to rok pierwszych pełnych historii reklamowych i prawdziwego branded content. Dorzucając drugie, rzekłbym – mam nadzieję, że nie ostatni.
Wpis zamknę kolejnym rysunkiem Remka: