To już piąte podsumowanie. Piąte, ale zarazem pierwsze, do pisania którego, zasiadam zatroskany. Zatroskany o los jednej z najsilniejszych polskich marek. Marki, która wyrosła spontanicznie, z odruchu serca i osobistej, intymnej może nawet, potrzeby. (To będzie wyjątkowo długi i obfitujący w cytaty wpis.)

Skoro tak odbieram tę markę, to może powinienem zacząć równie osobiście? Spróbuję.

Cofamy się w czasie o prawie dwadzieścia lat. Mój syn jest wtedy małym, uroczym chłopcem. Ma pójść do przedszkola. To duże przeżycie i dla niego, i dla nas – jego rodziców. Mieszkamy na Mokotowie. Poszukiwania przedszkola, które będzie odpowiednie nie są łatwe. Rozpytujemy o miejsca, w których pracują osoby obdarzające dzieci ciepłem i troską, miejsca, które nie są kombinatami, hurtowaniami do przechowywania dzieci w czasie, gdy rodzicie pracują. Ktoś nam wspomina o przedszkolu na Kieleckiej – przedszkolu, które opiekuje się dziećmi z wadami wzroku. Mój syn nie ma żadnej wady wzroku, więc trochę głupio go tam posyłać, bo może odbierzemy miejsce dziecku, które bardziej od niego go potrzebuje? Okazuje się, że nie. Jest wolne miejsce, które można zająć nikomu niczego nie odbierając. Do przedszkola chodzi również Ola – córka Jurka Owsiaka. I tak poznaję twórcę jednej z najsilniejszych marek w Polsce.

smierc_niny_andrycz

Dzisiejsze zatroskanie, o którym napisałem na początku nie jest spowodowane tym, że Ola ma wadę wzroku. Jest spowodowane tym, co Jurek powiedział na swoim blogu, jest spowodowane tym, w jaki sposób stan naszego społeczeństwa dotknął jego osobiście i markę jaką stworzył. Jest spowodowane tym, że poleciał w kosmos, z którego na szczęście wrócił. Poświęćcie mu proszę 40 minut Waszego czasu, obejrzyjcie i posłuchajcie, co Jurek ma do powiedzenia.

jurek-owsiakWarto obejrzeć całość, lecz jeśli jednak nie jesteście w stanie aż tyle czasu dać Jurkowi, krótko opowiem. Albo może będzie lepiej jak zacytuję:

(…) To, co się zakręciło wokół nas w ostatnim czasie, jest czymś nieprawdopodobnym. Czymś, co się w ogóle nie mierzy w mojej głowie z niczym realnym, bo nie wiem do czego to porównać. Może do zapachu komór gazowych, do języka nazistowskiego, komunistycznego, do słów, które mogły padać w Katyniu, w Auschwitz. (…) złożyłem całą rezygnację, ze wszystkiego. Ze wszystkiego! To samo zrobiła moja żona. Cała nasza załoga powiedziała: Jurek, Dzidzia, dalej będziemy pracowali, chociaż będzie piekielnie trudno, że nie jesteśmy razem (…)

…i drugi cytat:

(…) kiedy to napisałem, kiedy usiedliśmy z naszą Fundacją, już po tym jak wszystko z żoną postanowiliśmy, przeczytałem maila, który przyszedł do nas i ten mail zakręcił mną i postawił mnie na nogi. Już byłem na zupełnym zakręcie. Przez chwilę byłem jak głupi w kosmosie. Ale wróciłem na Ziemię (…)

Ten emocjonalny wstęp jest też zagajeniem do wszechogarniającego, społecznego, podsycanego dziennikarsko hejtu i kpin z i wokół Soczi. No dobrze, może to i nawet było przez chwilę śmieszne. toaleta

Putin_toilet

Ale potem się okazało, że część informacji i zdjęć jest po prostu nieprawdziwa.

Skoro jesteśmy w temacie Soczi, to warto wspomnieć o nieco innej (też zdementowanej) plotce. Rzekomo Samsung – sponsor Olimpiady – zabronił reprezentacjom używania, czy kazał zaklejać logo iPhone’ów. Dementi brzmi:

Samsung did not request any action of this nature from athletes attending the 2014 Sochi Winter Olympics. All commercial marketing around the games is overseen by the International Olympic Committee (IOC) and Samsung has not been involved in any decisions relating to branding of products used by athletes at the games.

Emocje wokół hejtu (czyli płyńmy na fali) próbowały wzbudzić nasze rodzime dziennikarskie gwiazdy – mam na myśli oczywiście medialną „rozmowę” Wojewódzkiego z Lisem. Rozmowę, która niczego nie wyjaśniła, a chwilowo podgrzewając atmosferę doprowadziła mnie do wniosku, że wszystko pachnie ustawką. Bo przecież już sprawdzono, że sarkazm, wyśmiewanie i hejt się lepiej klikają. Nawet jeśli wywołują kryzys.

No bo taki „kryzys”, jaki przeżywało LPP – okrzyknięty nawet bojkotem Reserved – wyszedł im bardziej na dobre, niż zaszkodził.

Odłóżmy może tę socialmediową nienawiść i niczemu niesłużące krytykanctwo na bok i zajmijmy się milszymi rzeczami. Reklamą! 🙂

Znów się okazuje, że nie trzeba wielkiej agencji (w ogóle nie trzeba agencji) by stworzyć coś miłego do obejrzenia i działającego na reklamowe receptory. Wystarczy być szczerym i prawdziwym. I mieć pomysł.

http://www.youtube.com/watch?v=oZhhOV27feU

Żeby było jasne – nic nie mam przeciwko agencjom, agencja nie przeszkadza, czasami pomaga i to bardzo. Sami zobaczcie, jak Wieden&Kennedy z okazji Soczi pomógł P&G:

http://www.youtube.com/watch?v=57e4t-fhXDs

Bez agencji i ich pomysłów nie byłoby takiego zatrzęsienia reklam w trakcie SuperBowl, nie byłoby takiego szumu i takiej ilości podsumowań. Jedno z ciekawszych, wyglądających całkiem obiektywnie odnalazłem tu. A jeśli fascynujecie się samochodami to zerknijcie tu.

podsumowanie_superbowl

Mój wall był również zapełniony filmikami montowanymi przez facebookowy automat. Wszystko z okazji face-dziesięciolecia. Mojego nie obejrzycie, bo Pan Cukierek stwierdził, że moja skromna osoba na filmowe potraktowanie nie zasługuje.

Jeszcze dla radości oka dwa polskobrytyjskie akcenty Made in Bagiński:

Na deser zostawiłem temat czytania w internecie – tego co właśnie czynicie – czyli paywalla wyborczej. Paywalla, którego popieram, bo mam szacunek dla dziennikarskiej pracy.

Vadim-oswiadczenie

I paywalla, którego łatwo obejść. A opublikowanie tego triku przyniosło publikatorowi (jak usłyszałem) więcej ruchu niż jakikolwiek inny, standardowy post. Wnioskowanie należy do Was.

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.