Stan socialmedia vol. 9
Tym razem postanowiłem podsumować tydzień w sposób obrazkowy, z odrobinką komentarza. Będzie dużo przewijania, trochę, no może trochę więcej oglądania.
Weź pigułkę!
Weź pigułkę!
Tym razem postanowiłem podsumować tydzień w sposób obrazkowy, z odrobinką komentarza. Będzie dużo przewijania, trochę, no może trochę więcej oglądania.
Trudne czasy, trudne tematy. Przeładowany wall i mnóstwo różnych głosów, punktów widzenia, doświadczeń, spostrzeżeń. Wpis 7b już był. Ten jest ważniejszy i dlatego nosi literkę a.
Po cyferce w tytule tego wpisu można sprawdzić ile tygodni minęło od początku roku. Nie wiem jak Wam, ale mi ten czas upłynął niebywale szybko.
To już piąte podsumowanie. Piąte, ale zarazem pierwsze, do pisania którego, zasiadam zatroskany. Zatroskany o los jednej z najsilniejszych polskich marek. Marki, która wyrosła spontanicznie, z odruchu serca i osobistej, intymnej może nawet, potrzeby. (To będzie wyjątkowo długi i obfitujący…
Nie wiem, czy ten „muzyczny” kawałek się Wam podoba, czy nie. I w zasadzie w ogóle mnie to nie interesuje. Cytuję go jedynie przez wzgląd na Scarlett Johansson.
I przyszedł czas na kolejny odcinek mojego facebookowego, gugloplusowego, tłiterowego i linkdinowego pamiętniczka. Czyli wyciąg z łola (walla, jakby ktoś nie był w stanie przeczytać).
To trzecia i ostatnia część mojego podsumowania. Najpierw trochę faktów podanych trochę chronologicznie, trochę bezładnie. A na koniec będzie film – 18 minut filmu.
Zgodnie z obietnicą oto kolejna część podsumowania 2013 roku. Dziś więcej obrazków.
Najpierw ponarzekam, mogę? Mogę? Patrząc na nasze rodzime, polskie reklamowe podwóreczko stwierdzam. Nic sie nie wydarzyło godnego uwagi. Żadnej przełomowej strategii, żadenego ciekawego wydarzenia.