Stan socialmedia vol. 7a

Trudne czasy, trudne tematy. Przeładowany wall i mnóstwo różnych głosów, punktów widzenia, doświadczeń, spostrzeżeń. Wpis 7b już był. Ten jest ważniejszy i dlatego nosi literkę a.

Może wytłumaczę się najpierw dlaczego o tym piszę na blogu, który poświęcam reklamie i komunikacji, a właściwie strategiom? Nie, nie muszę tego mówić własnymi słowami, wytłumaczy to poniższy komentarz:

Zrzut ekranu 2014-02-20 o 15.43.25

Cały czas próbuję zrozumieć o co chodzi w tym ukraińskim konflikcie, więc nie oczekujcie, że go tu wytłumaczę. Mądrzejsi ode mnie mają zapewne swoje teorie, ale coś mi się wydaje, że też zgadują o co tam na prawdę chodzi:

tymoszenko

Planowałem, że to będzie znacznie dłuższy wpis, ale przy tempie zmian i dezaktualizacji informacji wcześniej wydających się ważnymi, musiałem skorygować zamierzenia. Postaram się pokazać co działo się w socialmediach – jak wyglądał mój facebookowy wall. Będzie to skrajnie wybiórczy i jak zwykle mocno nieobiektywny obraz.

majdan

Nie będzie tu chronologii tylko trochę chaosu. Takiego jak rzeczywistość. Niespodziewanie pojawiały się informacje sprzed godziny, a chwilę później sprzed dwóch czy trzech dni. Dziś na przykład pełno jest zdjęć i filmów z opuszczonej rezydencji Janukowycza, ale pomiędzy nie wciska się materiał z dość niszowej stacji (26 minut):

http://www.youtube.com/watch?v=jgDN9lCF_ng

Jakiś przełom w zawierusze ukraińskiej nastąpił chyba po wizycie naszego ministra spraw zagranicznych. To wciąż powracający wątek. I przeziera z niego taka fajna, głaszcząca patriotyczne ego, duma.

sikorski

ale nie tym fascynowały się socialmedia. Skupiły się na jednej wypowiedzi zdenerwowanego Sikorskiego:

 

Jakby było mało pomiędzy to wszystko wciska się powracająca jak bumerang informacja The Economista, który twierdzi, że całość jest sterowana z zupełnie innego fotela. Brzmi to dość groźnie, nawet jeśli pominiemy wielość ludzkich dramatów. Dziś kończy się zimowa olimpiada w Soczi, więc zobaczymy, czy mieli rację.

W pewnej chwili wall wybuchł i został zawalony hejtowanym na potęgę tekstem jaki został wydrukowany w Glamour. (screenshot całego tekstu po kliknięciu obrazka)

Glamour_thumb

Tekstem, który został prawdopodobnie napisany dużo wcześniej, a ukazał się, gdy na Majdanie ginęli ludzie. Całość uzupełniła raczej odosobniona, ale o wysokim zasięgu, blogerska reakcja. I zestawmy to, podobnie jak rzeczony, z wielokrotnie już przez Was widzianym filmem Mosesa.

Jak już przeczytaliście, co w sprawie miał do powiedzenia Pan Tomczyk, to oto mój najdłuższy komentarz do, coraz bardziej mnie zadziwiającej, socialmediowej – czyli pewnie też ludzkiej, społecznej rzeczywistości.

Mam przekonanie, że należy szanować zdanie innych, bez względu na to jakie ono jest (no dobra – z pewnymi wyjątkami). Nie oznacza to, że się z opiniami innych o odmiennym poglądzie zgadzam. Np. nie zgadzam się, że udostępnianie filmu Mosesa nic nie daje – w większości porusza serce, w mniejszości prowokuje do działania, lecz ta działająca mniejszość jest wystarczająca. Dodatkowo udostępnianie tego filmu wywołuje (wywołało) presję psychologiczną na architektach konfliktu. Może dla niektórych to bez znaczenia. Z mojego punktu widzenia to wręcz ważne. Co do Glamour, to pisanie o wydarzeniach na Majdanie przez dziewczynę, która jedyny kontakt z rewolucją ma poprzez swoje high heels (jak sama pisze) jest równie sensowne i twórcze jak obrazoburcze. I kompletnie nie ma to znaczenia, czy to jest środek, początek, koniec, czy najbardziej krwawy moment w ukraińskich wydarzeniach.

I znów o wsparciu:
Wsparcie dla walczących Ukraińców wcale nie musi oznaczać obecności na Majdanie, zrobienia przelewu, czy wysłania listu. Wsparcie ma również, a może przede wszystkim, aspekt psychologiczny. I tak jak film Mosesa, tak zapalone w piątek w polskich oknach świeczki, takie wsparcie psychologiczne dają. Poczucie „nie jestem sam” daje często więcej siły niż fizyczny czyn. Współczuję tym, którzy tego nie rozumieją. Pewnie tego nie zaznali.

Zgubiłem się w ukraińskiej rzeczywistości, nie umiem odgadnąć kto jest dobry, kto zły. Brzmi to może dziecinnie i naiwnie, ale wolę to nazywać idealizmem. Wiem, że realia są takie, że świat jest pełen odcieni szarości, jak spojrzymy na ludzkie motywacje, jawne i ukryte cele.

Ale wiem też, że świat jest czarny jak giną ludzie. Przerażające w ukraińskiej historii jest to, że byliśmy i jesteśmy niemymi świadkami buntu, manipulacji, walki o kasę. Oglądaliśmy to wszystko, jak film sensacyjny tylko aktorzy nie byli gwiazdami ekranu.

Komentowaliśmy wiele wydarzeń na bieżąco, często kamieniejąc ze zdumienia z powodu opinii naszych adwersarzy.

Rozterka jaką w sobie noszę w związku z tym, co wciąż dzieje się 700 km stąd jest zastanowieniem nad dewaluacją wartości moralnych, ludzkich. Nad tym, jak ludzie sami zjadają własny ogon po drodze zagryzając się nawzajem w pogoni za wynalazkiem Fenicjan. Nad tym jak, mimo posiadania mózgu, niewiele oddaliliśmy się od naszych pierwotnych przodków – wciąż tak jak oni ludzie uganiają się za mamutami i chcą obsikać coraz większe terytorium. Tyle, że mamuty są dziś papierowe albo plastikowe, a terytorium kanciaste, betonowe i pokryte farbą maskującą rzeczywistość.

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.