Wszędzie gdzie się nie obejrzeć Robert. To śmieszne, smutne, czy trafione?
Mamy EURO, więc piłka jest ważnym i popularnym tematem. W końcu jej oglądanie to sport narodowy!
Która marka nie chciałaby iść w zgodzie ogólnonarodowym trendem, z zainteresowaniami klientów? A skoro każda, to wykorzystanie piłkarzy w reklamie nie dziwi. Na tle piłkarzy oczywiście gwiazdą jest Lewandowski, więc zrozumiałe, że to właśnie pod jego sukcesy i wizerunek marki chcą się podpiąć. A nóż coś skapnie?
Nie dziwię się też Robertowi. Ma swoje 5 minut, więc sprzedaje swój wizerunek tam, gdzie płacą. A że zarobił, jak mówią, 8 mln w pół roku? Bardzo dobrze!
Zostawmy zatem Roberta (bo ma prawo i rację) i zajmijmy się markami.
Wyobraźmy sobie, że w jednym bloku reklamowym pokazują się po kolei wszystkie reklamy w których gra Lewandowski. To przecież jest możliwe, marketerzy mogą wykupić wyłączność branżową w bloku, nie wiem nic o płaceniu za wyłączność celebrycką (nie wiem, czy tego nie można kupić?).
Zatem mamy po kolei w jednym bloku reklamowym np. T-Mobile, Head&Shoulders, Gillette, Huaweia, Vistulę, Lotos i na deser Nike. Co, zakładając, że ktoś ogląda całe bloki reklamowe, konsument z tego wyciąga? Moim zdaniem Lewandowskiego i wyłącznie niego. Siedmiokrotne utrwalenie wizerunku naszego piłkarza. Nie ofertę T-Mobile, czy ostrość żyletek, czy elegancję Vistuli – w głowie mu zostaje, że ogolony, w garniturze piłkarz rozmawia z Kotem (nie bardzo wiadomo o czym). I że używa komórki. W ogóle używa, a nie jakiejś konkretnej z abonamentem w jakiejś sieci.
Robert Lewandowski zyskuje, marki się rozmywają.
Nie chcę się pastwić nad każdą z produkcji – może skwituję to krótko – żadna z nich nie powala, a część z nich jest wręcz powieleniem coraz częściej eksploatowanych konceptów. Porównajcie np. Huaweia z… Volvo 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=c2uw1xvwD-k
https://www.youtube.com/watch?v=2QzJCtpp5k4
Na poziomie konceptu spokojnie można by i Panów i marki pozamieniać. Tylko Zlatan jakiś produkcyjnie lepszy…
Wciąż polskim, ale nie tylko, marketerom sprawia olbrzymią trudność znalezienie takiej formy, w której gwiazda czuje się dobrze, pewnie i jest sobą, nie jest sztuczna. Formy, która nie jest powieleniem światowego formatu.
Nie wymagam od Roberta, ani innych nieaktorskich gwiazd zdolności scenicznych, oczekuję raczej piłkarskiej sprawności, fachowości w swoje branży. Ale za to od pomysłodawców i marketerów oczekuję takich pomysłów, w których wybrany celebryta czuje się swobodnie i naturalnie, a z ekranu nie wydziela się hmm… nazwijmy to zapach, wykreowaną sztuczną i nieprawdziwą dramaturgią.
Nawet Nike nie znalazł takiego pomysłu, żeby pokazać Roberta od jego naturalnej strony. „Nawet Nike”, bo w stosunku do tej marki mam wielkie oczekiwania i „nawet Nike”, bo ta marka jest najbliżej codzienności Lewandowskiego, jest naturalnie z nim powiązana, nie musi niczego naciągać.
To ilu Lewandowskich obejrzymy przed (i w trakcie reklamowych przerw) dzisiejszym meczem Irlandia-Polska? No ilu? 🙂