WWDC 2011 – Apple show…

Na początek kilka słów wprowadzenia. Kilkukrotnie pisałem o Apple patrząc na tą markę oczami (ech – trzeba to przyznać – zazdrosnego o funkcjonalność i stabilność) użytkownika M$. Pod koniec zeszłego roku w końcu tak mnie wzięło, że postanowiłem szarpnąć się na iPada. No i wsiąkłem.Niby pracownik reklamy, a podatny na magię marek? Oj tak! 🙂

Dziś jestem szczęśliwym posiadaczem już 3 produktów Apple – iPada, MacBooka i iPhona. I z zapartym tchem śledzę WWDC 2011 – ot taką konferencję, w trakcie której Jobs i jego ekipa prezentują swoje nowe pomysły. Ale nie będę opisywał wydarzeń z konferencji, nie będę również pochylał się nad jej merytoryką, chociaż może?

Z zapartym tchem śledziłem kolejne prezentowane nowinki, choć jak na MacFana przystało o większości z nich już z różnych plotek wiedziałem. Pełną relację na pewno znajdziecie w MacWorld, niechybnie napisze sporo endgadget, a spragnionych ojczystej mowy odeślę do MacKozera lub dowolnego innego serwisu o Apple. Napiszą wszyscy!

No to wróćmy do rozważań strategicznych. Jak zwykle chylę głowę przed Apple. Fakt, to firma na fali, sukces zakrywa kolejnym, by przykryć go jeszcze większym. Udało się z niszowej i (tym samym) ekskluzywnej marki zrobić trendy gadget. Ale taki, którego chce się używać i nawet dla zagorzałego orędownika mnogości free-aplikacji, jakie zostały napisane pod windę, jest pociągający i sexy 🙂

Gdzie tkwi tajemnica? Co takiego zrobiło Apple, że wszyscy (prawie) się do nich uśmiechają? Ot nic wielkiego, ale za to nad wyraz konsekwentnie. Otóż, moim zdaniem, Stefan postanowił podjąć kontrowersyjną decyzję i zamiast rozbudowywać funkcjonalności, postanowił je ograniczyć! Zrobił to świadomie, czy nie, nie wiem. W każdym razie tak powstał iPod. Pamiętacie pierwszego iPoda? Co on robił? Grał i miał białe słuchawki. Tyle. Nic więcej.

Komunikacyjnie skoncentrowano się na białych słuchawkach, czyli na tym co faktycznie ważne i widoczne. No i zażarło. Mimo, że bylo drogo, oj drogo…

Tu zrobię spory (może wręcz epokowy) skok i znajdziemy się dziś. Czyli 06.06.2011.

To, że Apple potrafi robić sprzęt i oprogramowanie, którego chętnie się używa, to już banał. To, że te wszystkie urządzenia świetnie ze sobą współpracują, to też banał. Tak jak niebanalna wydaje się cena produktów Apple. No faktycznie ani iPad, ani iPhone, ani MacBook tanie nie są. Ale…

Ale za to najdroższe oprogramowanie jakie mam na MacBooku to Office! I mam, nie dlatego, że chcę, tylko dlatego, że muszę. Reszta oprogramowania to taniutkie (max $5) aplikacje. A dziś jeszcze dowiaduję się, że przez internet będę mógł kupić nowy system za…

Tak, za nieco ponad stówkę! No to kupię!

Ciekawostka, czy taką polityką Apple wykreuje jakiś nowy trend w cenach systemów operacyjnych. Póki co zmieniło postrzeganie i stworzyło modę na smartfony, zmieniło sposób kupowania oprogramowania. Wpisało się w massclusivity, silnie odciskając na nim swoje piętno.

I pomyśleć, że innowacyjna dla Apple (choć to w pewien sposób kopia usług google) usługa o nazwie iCloud ma być darmo! Zmiana modelu zarabiania, czy powtórka z kreowania popytu (zacząć z wysokiej półki, jako towar ekskluzywny, skierowany do geeków, a potem dodać kilka wersji lite za niższą cenę albo zmienić nazwę i rozdać)?

Mobileme kosztowało:

iCloud jest:

Oj chciałbym poterminować u Pana Pracusia! 🙂

 

__

zdjęcia zostały zaczerpnięte z serwisu endgadget.

 

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

2 komentarze

  1. Czy ja dobrze rozumiem? Sugerujesz, że "nowym trendem w cenach systemów operacyjnych" dla smartphonów jest "za nieco ponad stówkę"? Za Androida nie można pobierać opłat (licencja jądra systemu), zatem gdzie ten trend miałby się szerzyć? W Windows Mobile? W umierającym Symbianie?
    Wydaje mi się, że akurat ten "trend" zostanie w Apple 🙂

  2. Aplikacje kosztują dużo więcej – chyba,że chodzi o pasjansa. Te prawdziwie pomocne są dużo droższe niż na PC lub chociażby porównywalne cenowo. Lion – trudno powiedzieć, czy to nowy system, czy tylko upgrade.
    Faktem za to jest, że ich sprzęt działa fantastycznie, iże mają świetna strategię marketingową, której i Ty padłeś ofiarą

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.