Jedną z rzeczy jakie musi osiągać komunikacja reklamowa to wiarygodność. Czasami o tym ktoś zapomni i oglądamy fajny spocik, który w ogóle nas nie przekonuje, albo nie potrafimy zapamiętać marki. Ja takiego cosia nazywam nadkreatywnością. Fajnie się ogląda, zapamiętuje treść ale ni czorta nie możemy skojarzyć nazwy/firmy/produktu. Jednym z przykładów (moim zdaniem) jest seria stworzona przez LeroyMerlin. Wybaczcie jakość spotów, ale lepszych nie udało mi się znaleźć.
[flv:/video/psycholog_LEROY_MERLIN_1.flv 320 240]
[flv:/video/psycholog_LEROY_MERLIN_2.flv 320 240]
[flv:/video/psycholog_LEROY_MERLIN_3.flv 320 240]
Wracając do tematu. Ta komunikacja nie jest wiarygodna. Do mnie nie przemawia.
Chęć tworzenia wiarygodnych komunikatów i sterowania nimi spowodowała powstanie całego segmentu marketingu szeptanego. Segment powstał gdy zauważono, że do „manipulowania” konsumentami świetnie nadaje się internet. I to mim, że raczej nie służy do szeptania, a do krzyczenia.
Że internet i szeptanie to co innego, wie każdy. Konsument przez pewien czas dawał się nabrać. Ale to się zmienia. I chwała konsumentom. Za wiarygodne uznają prawdziwe szeptanie (z ucha do ucha, bezpośrednio, przez telefon, ewentualnie za pomocą komunikatora czy czatu). Czyli w przypadku, gdy kontakt jest osobisty i gdy szeptacze nie mają audytorium.
coś jak te kabarety Plusa, nie…?
Nie bardzo. Nie przypuszczam, żeby powstał z tego dłuższy serial. A poza tym Mumio, mimo swojego abstrakcyjnego dowcipu, zawsze jest na temat.
no w sumie racja, to już zupełnie nie jest na temat, w oderwaniu od ostatniego zdania nikt by sie nie domyslił o co chodzi…