Stan socialmedia vol. 7a
Trudne czasy, trudne tematy. Przeładowany wall i mnóstwo różnych głosów, punktów widzenia, doświadczeń, spostrzeżeń. Wpis 7b już był. Ten jest ważniejszy i dlatego nosi literkę a.
Weź pigułkę!
Weź pigułkę!
Trudne czasy, trudne tematy. Przeładowany wall i mnóstwo różnych głosów, punktów widzenia, doświadczeń, spostrzeżeń. Wpis 7b już był. Ten jest ważniejszy i dlatego nosi literkę a.
To kolejne socialmediowe sprawozdanie postanowiłem podzielić na dwie części i przewrotnie zacząć od końca – od drugiej.
Po cyferce w tytule tego wpisu można sprawdzić ile tygodni minęło od początku roku. Nie wiem jak Wam, ale mi ten czas upłynął niebywale szybko.
To już piąte podsumowanie. Piąte, ale zarazem pierwsze, do pisania którego, zasiadam zatroskany. Zatroskany o los jednej z najsilniejszych polskich marek. Marki, która wyrosła spontanicznie, z odruchu serca i osobistej, intymnej może nawet, potrzeby. (To będzie wyjątkowo długi i obfitujący…
Kolejny odcinek – może jednak będzie z tego cykl? Na pewno będzie łatwiej podsumować rok!
I przyszedł czas na kolejny odcinek mojego facebookowego, gugloplusowego, tłiterowego i linkdinowego pamiętniczka. Czyli wyciąg z łola (walla, jakby ktoś nie był w stanie przeczytać).
Znów bez obietnicy regularności, ale to podsumowywanie tygodnia zaczyna mnie wciągać. Tyle się w tych socialmediach dzieje! 🙂
Nie wiem, czy ten wpis będzie początkiem serii. Pewnie nie, bo musiałbym konkurować z Wojtkowym Stanem Świata, a po pierwsze nie chcę, po drugie nie potrafię. Ale na wszelki przypadek został opatrzony „vol. 1„.
Ludzie popełniają błędy. Błąd to ludzka rzecz. Gdyby nie błędy, niczego byśmy się nie nauczyli. Ale są takie, które nie uczą, bo ich konsekwencje są nieodwracalne. Nawet jeśli to błąd, którego nie chcieliśmy popełnić.