krótki manual stratega

Strategia to bardzo nadużywane pojęcie – wszyscy nim szafują, bo mądrze brzmi i dowartościowuje wypowiadającego to słowo. Te nadużycia sprawiają, że pojęcie strategia się bardzo szybko dewaluuje. Zatem może warto raz na jakiś czas przypomnieć co ono oznacza. Może ktoś przeczyta, może ktoś zapamięta?

Strategią Krzysztofa Kolumba było dopłynąć do Indii. Taktyką było płynąć wciąż na zachód. Nie było mowy o żaglach, zapasach, załodze itd. Ktoś nie rozumiał, co to znaczy dopłynąć do Indii? Kto nie wiedział, po co tam płynąć?

Strategia to nie wymyślanie konkretnych działań, to określanie realnego, czasami bardzo odległego celu. Strategia nie jest określona w czasie i nie dotyczy jakiejś dziedziny, dotyczy wyłącznie celu – zatem nie istnieje coś takiego jak strategia internetowa, albo strategia na rok!

Czym jest strategia? Oto prosta instrukcja, w trzech zaledwie punktach:

1. Najprościej jak się da!

Dobra strategia jest sformułowania prosto i zrozumiale dla każdego. Tak samo rozumie ją profesor, jak i każdy inny. Nie trzeba używać trudnych lub niezrozumiałych słów jeśli mamy jasną strategię. Działa to w obydwie strony – brak strategii przeważnie skutkuje użyciem mnóstwa niezrozumiałych i kompletnie nieadekwatnych słów – to próba zamącenia obrazu i wytłumaczenia braku pomysłu/strategii.

2. Skupione na dlaczego, a nie na co lub jak

Strategia nie koncentruje się na detalach. Strategia to nie plan wdrożeniowy. Strategia wyznacza kierunek, ale nie pokazuje jak go osiągnąć. Strategia pokazuje cel i dopiero widząc ten cel można wyznaczać drogę(i) do jego osiągnięcia.

3. Patrz w przyszłość, a nie za siebie

Po co się koncentrować na tym co było? Przeszłość służy tylko do wyciągania wniosków i wyznaczania nowych celów. Warto mieć wiedzę o przeszłości, ale koncentrując się na niej nie wyznaczy się jakiegokolwiek celu w przyszłości.

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

15 komentarzy

  1. Pozwolę sobie zapytać – jeśli dobrze rozumuję tekst – czyli strategia jest celem? A jeśli tak, to czy taka teza nie jest formą redukcjonizmu w postaci utożsamiania strategii z celem właśnie? Bo jeśli tak, to nie ma podstaw tworzyć odrębnego pojęcia dla strategii tylko po prostu zastępować to pojęcie celem

    W moim odczuciu strategia jest czymś ponad cel. I ponad taktyki. I ponad czas itd. Pozostając w metaforze Kolumba czy jego strategią, nie było wszystko to, co związane z podróżowaniem do Indii? Nie cel sam w sobie (to tylko etap strategii), ale całość procesu?

    Posłużę się innym przykładem. Pisarz pisze powieść. Strategią nie jest cel powieści (a więc konkretyzacja opowieści (historii) przez adresatów) a cały proces jaki składa się i rozgrywa się od momentu powzięcia zamierzenia o pisaniu aż do finalnego rezultatu. Czy nie jest tak?

    • Łukasz – oczywiście masz rację. Strategia jest czymś dalej niż cel. Cieszę się, że wywołuję dyskusję, bo właśnie o to mi chodziło.
      Celem tego wpisu była dyskusja o definicji strategii jako pojęcia i jako sposobu myślenia, ale też jako pewnej wizji (choć strategia wizją nie jest).

      Jeśli dobrze Cię rozumiem, definiujesz strategię jako proces/ścieżkę/sposób dojścia do… celu? 🙂

      • Sprytnie 😉 Gdybyśmy chcieli rozpatrywać to w związku przyczynowo-skutkowym to tak faktycznie jest – strategia jest sposobem dochodzenie do celu. Ale związek ten jest tak samo kuszący jak zguby 😉

        Chyba cel jest jednym z istotnych (warunków koniecznych, ale nie wiem właśnie czy wystarczających) elementów strategii. Nawet chyba jej najwyraźniejszym punktem. I coraz częściej myślę, że ze strategią jest jak z umysłem. Wiemy, że jest ale czym jest dokładnie i jakie są jego granice (nie mówiąc o tym, jak działa) pozostaje poza naszą mocą 🙂

        • Nie, nie! Nic nie jest poza mocą umysłu! 🙂
          Skoro ustaliliśmy, że jesteśmy dalej niż cel, ale w innym miejscu niż wizja, to gdzie?
          Ja zaryzykuję, że strategia to taki inspirator odczuciowy – chyba (tu zgoda) trudno definiowalny. Taka bakteria, wirus, którym zaraża się firmę a potem klientów. Ten drobnoustrój ma swoją część niematerialną – myśl i materialną – komunikację, marketing.

          • 🙂 Chodziło mi, że poza naszą mocą (poznawczą – na razie) jest poznanie umysłu 😉

            Nie wiem też czy jesteśmy dalej niż cel (w rozumieniu liniowym), raczej ponad celem (w ujęciu holistycznym).

            Porównanie z wirusem świetne. Tyle tylko, że wirus jest z istoty czymś niechcianym, a strategia pożądanym 😉

            Przysłuchiwałem się rozmowie na FB. Trochę nie mogę się zgodzić na porównanie strategii do architektury. Tworzenie architektury przebiega według ściśle określonego projektu, który z istoty nie pozwala na odchylenia. Ze strategią jest natomiast inaczej. Ona jest faktycznie idą (co tam padło), która konkretyzuje się w trakcie istnienia marki. A jej konkretyzacje są rożne, tak jak różne są umysły klientów i różne w nich wizerunki marki. Strategia ma chyba sprawić, aby pomimo różnić na poziomie umysłowej reprezentacji u konsumentów, marka miała elementy jeden obraz. Hm.?

          • „ponad” jest też liniowe tyle, że wertykalnie 🙂
            Oczywiście jesteśmy … w ujęciu holistycznym.

            A co do jednolitego obrazu, to się nie zgadzam. Marka nie może mieć jednolitego obrazu, ona jest nieco inna w każdej głowie – sęk w tym by miała takie wartości, aby do wielu głów dotarła i tam została na dłużej. No i żeby była to ta część umysłu, która przechowuje informacje pozytywne.

          • Ponad w znaczeniu „obejmuje więcej”. Niekoniecznie wertykalnie 😉

            Nie zgadzasz się. Ok, ale zastanówmy się czy rolą marki (upraszczam) nie jest to, aby trafić z konkretnym (tym, a tym i tylko tym) wyobrażeniem do wielu umysłów? (godna zaufania, snobistyczna, bezpieczna itp.). Marka więc musi mieć jednolity obraz, jeśli ma mieć tożsamość. A jeśli tak, to tożsamość wymaga ciągłości w czasie, czyli pewnej jednolitości.

            ps coś ostatnio coraz więcej pisze się o strategiach. heh 😉

          • Tak, dokładnie. Marka musi nadawać koherentny komunikat. Sęk w tym, że np. wymienione przez Ciebie bezpieczeństwo dla każdego co innego znaczy. Bezpieczne Volvo przez jednych było czytane jako ilość poduszek powietrznych (wprost), przez innych jako duże strefy zgniotu, przez innych jako świetne hamulce.
            Miałem na myśli to, że jedną, komunikowaną przez markę, cechę ludzie mogą różnie rozumieć.
            Zatem mówimy o tym samym, tylko nieco innymi słowami 🙂

            ps rzeczywiście, to słowo pojawia się coraz częściej, niestety za często jest wypowiadane bez zrozumienia

  2. A Panowie o strategii w ogóle czy o tej marketingowej, bo nie wiem czy się znam na tym.
    Jeśli o marketingowej to dla mnie ani cel, bo wskazuje na miejsce, ani droga do niego, bo to taktyka.
    To najbardziej opis celu czy też docelowej marki jaką byśmy chcieli zbudować.
    Tak odniesienie do architektury będzie chyba dobre. To projekt domu, który albo zbudujemy, albo spieprzymy.

    • Czy porównanie architektoniczne nie jest za bliskie „celu”? Jednak wolę Kolumba, czyli wyprawę po przyprawy 😉 Sądzę, że lepiej oddaje to, o co na prawdę chodzi. Wyznaczasz coś, do czego chcesz dojść – uzyskujesz coś innego w ramach tej samej strategii. To inne okazuje się nawet większym osiągnięciem! W przypadku architektury możesz uzyskać co najwyżej dokładnie odwzorowany i świetnie wykonany projekt.

      • Nie ma zgody. Projektujesz coś, co jest potrzebne, tak samo w architekturze. Tak samo też wyróżniające się konstrukcje są lepiej postrzegane niż schematy.

        • Ja wolę chcąc wybudować mieszkanie (i projektując go) otrzymać pałac i dlatego uważam, że strategia powinna zakładać cel, ale go nie oczekiwać i tym samym nie zamykać się wyłącznie na spełnieniu założeń projektowych 🙂

    • jesli można małą uwagę z autopsji – jeśli definiujemy strategię dla marki, która np. już jest na rynku a np. właściciel marki nie zna swoich klientów (wie, co w jakich kanałach sprzedaje, ale kto siega po produkty na półce – co najwyżej może sie domyslać, a tez nie zawsze), a zatem tu trudno mówic o budowaniu na konkretnych fundamentach, oczywiście jak sie uda namówic na badania itd. to to są punkty odniesienia, ale raczej przepracowuje sie często wszystko od nowa, jak dla dziewiczo nowej marki, co najwyżej korzystając z dobrego imienia producenta (jeśli faktycznie warto się tym wesprzeć 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.