co ma strateg do patentu…

Strategia marketingowa, strategia marki i w końcu strategia komunikacji to proces, który musi uwzględniać mnóstwo czynników. Utarło się, że osoby takie jak stratedzy, mają wiedzę o wszystkim w głowie, a jeszcze do tego ich obowiązkiem jest wróżbiarstwo. I to jest część prawdy, ta lepsza część.

Tak, strateg jest osobą, która powinna mieć dość rozległą wiedzę. O markach przede wszystkim, o trendach z obowiązku, o reklamie zawodowo. O wydarzeniach mających na wpływ marki, z chęci i zainteresowania, strateg wiedzieć musi. Tylko, czy przy dzisiejszym tempie zmian, ilości docierających do nas informacji to jest w ogóle możliwe?

Strateg to osoba wyciągająca trafne wnioski, trzeźwo obserwująca rzeczywistość, umiejąca krytycznie, ale konstruktywnie spojrzeć na komunikację marek. To też ktoś, kto widzi i pokazuje zagrożenia. Osobowościowo, strateg to osoba, która umie słuchać, która trafnie parafrazuje usłyszane zdania i z tych, nierzadko cząstkowych i niepełnych informacji, umie zbudować skuteczny marketingowo przekaz.

Dobrze strategom robi, jak mogą porozmawiać z innymi, wymienić opinie, twórczo się pospierać.

Czasami zdarzają się zagadnienia, problemy, tematy, które w oczywisty sposób budzą zmysły i, dla nawykłego do takich obserwacji oka, uwypuklają błędy.

I tu dochodzimy do sedna.

5 czerwca odbyło się kolejne spotkanie Klubu Strategów Marketingu. Kolejne i pierwsze zarazem, bo w odmienionej formule Klubu. Rozmawialiśmy o Jednolitym Patencie Europejskim i zagrożeniach związanych z jego wprowadzeniem. Nie, nie będę Wam opowiadał szczegółów, przeczytacie je tu.

Ważne jest, że całe zagadnienie (patent EU) jest jakoś medialnie pominięte, uciszone. ACTA społecznie wybuchło, bo szary internauta w lot złapał sens i wyczuł zagrożenia. Patent jest omawiany tylko w kontekście firm, a nie klientów tychże firm. I dlatego o nim cicho. To wniosek Klubu i mój.

I żeby całość obdarzyć cierpką pointą – Klub postanowił zająć oficjalne stanowisko – napisać w tej sprawie list do Premiera. No bo któż, jak nie on, ma prawo (i chyba obowiązek…) coś z tym zrobić?

Tytułem, malutkiego tylko, dopowiedzenia dodam, że wprowadzenie tegoż patentu może nas, konsumentów po prostu kosztować. Dlaczego? Chociażby dlatego, że patenty EU z chwilą wprowadzenia jednolitości staną się nadrzędne w stosunku do lokalnych, czy też naszych, polskich. Zatem może okazać się, że polski producent czegośtam będzie musiał zacząć opłacać prawa patentowe komuśtam, mimo że produkuje to cośtam już od 30 lat. Albo co gorsza, zostanie zmuszony do zatrzymania produkcji.

Osobiście i w imieniu Klubu proszę o rozwagę i rozsądek przy wprowadzaniu takich przepisów.

A odpowiadając na tytułowe pytanie – do patentu strateg komunikacji ma raczej niewiele, ale do sposobu naświetlania problemu wszystko! 🙂

PS. Da się opatentować bycie strategiem?

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.