300:18…

Brzmi jak wynik meczu polskiej reprezentacji piłki nożnej w jakiśtam eliminacjach do czegośtam. Ale jest wynikiem określającym przewagę #facebook-a nad #twitter-em. Ilościową. I moim zdaniem wyłącznie ilościową.

Przyznaję się, że ja #facebook-a nie rozumiem. Mam tam konto i staram się coś tam na nim robić, ale… Usabilty jest jakoś nie dla mnie, a te wszystkie aplikacje, gry, rankingi, konkursy, podarunki, wojny wprowadzają takie zamieszanie, że strona główna jest dla mnie kompletnie nieczytelna. Może jestem chory na PESEL? Niemniej coś te 300 milionów ludzi przyciągnęło i trzyma. Weźmy również pod uwagę, że w aplikacjach mobilnych #facebook-a używa 65mln osób. 6,5 raza więcej niż #twitter-a. Cyfry mówią za siebie. Zapewne powalającą przewagę ilościową ma również #sledzik nad #blip-em. #sledzik-a użyłem może dwa razy. Testowo. I kilka razy zajrzałem. Po co to wszystko piszę?

  1. Bo zastanawia mnie przyszłość tych wszystkich pseudo-społecznościowych serwisów – muszę jakąś nazwę na to wykombinować (drażni mnie to przydługie słowo na s…).
  2. Bo jak patrzę na rozwój #facebook-a to żal mi #twitter-a i nie chciałbym by zniknął (#twitter).

A co #facebook robi? Ano sporo! Tak dla przykładu:

  • w kwietniu udostępnił API,
  • w czerwcu pozwolił wysyłać wiadomości każdemu (jak w #twitter-ze) i uprościł adresy użytkowników,
  • w sierpniu umożliwił wyszukiwanie wszędzie (także na tablicach nieznajomych),
  • we wrześniu umożliwił pisanie z @ i odpalił wersję lite (na razie beta).

To wszystko oznacza, że goni/naśladuje #twitter-a powoli wdrażając jego proste i przejrzyste funkcjonalności. Ale czemu duży kopiuje mniejszego? Czyżby dlatego, że stał się za duży i za skomplikowany?

Do czego to wszystko prowadzi? Rozsądek podpowiada, że #twitter straci popularność na rzecz facebooka i…? Ale marketing, reklama i historia brandingu wskazują, że nawet bardziej możliwa jest wersja dokładnie odwrotna. Tzn, że wielkość i potęga spowodują utratę sterowności, a stopień skomplikowania i mnogość funkcji tak duża, że #facebook będzie po prostu nieczytelny.

Patrząc na proste, w sumie zasady rządzące ludzkim umysłem sądzę, że #twitter i jemu podobne aplikacje przetrwają bo już zdobyły właściwe i trwałe miejsce w naszym mózgu, a gigantyczny #facebook tak się rozmyje jako marka, że ludzie o nim zapomną.

I bez względu na to, jak użytkownicy #facebook-a będą się śmiać z #twitter-owców lub na odwrót, tylko jeden przetrwa, I to ten łatwiejszy, prostszy i bardziej przejrzysty. Strategicznie bardziej przejrzysty i zrozumiały.

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

2 komentarze

  1. W jednym artykule o mediach społecznościowych (niestety nie pamiętam źródła) określono Facebooka jako serwis mający aspiracje do stania się internetowym systemem operacyjnym, zawierającym większość funkcji potrzebnych internaucie. Moim zdaniem jest w tym sporo przesady, jednak dobrze charakteryzuje kierunek przemian tej strony. Niewątpliwie Facebook będzie się rozrastał. Czy przekroczy masę krytyczną? Nie wiem, natomiast przykład Grona pokazuje, że serwis, który się nie rozwija jest skazany na porażkę.

    Co do przewagi FB nad Twitterem lub odwrotnie, to wydaje mi się, że w Polsce większe szanse na powodzenie ma ten pierwszy. Pisze Pan, że nie rozumie Facebooka i korzysta z Twittera. Z moich obserwacji wynika, że większość polskich internautów dzięki Naszej Klasie oswoiła się z portalami społecznościowymi, ale nadal nie rozumie idei mikroblogów. Wystarczy przejrzeć kilka artykułów w prasie (nie-branżowej) aby przekonać się, że wciąż każdy z nich zaczyna się opisem na czym polega mikroblogowanie.

  2. Myślę, że określenie #facebook-a jako aspirującego do internetowego OSa wcale nie jest tak bardzo przesadzone.

    Faktycznie jest tak, że NK dokonała przełomu w percepcji serwisów s.

    W tym wpisie moje spojrzenie na temat jest czysto komunikacyjne – jeśli na początku niefachowego artykułu tłumaczy się o co chodzi w mikroblogingu, to nie poprawia to sytuacji FB…

    Percepcyjnie rzeczy uniwersalne i rozbuchane są trudniejsze do pojęcia i zapamiętania. Dla przykładu: kto pamięta, że Xerox wynalazł myszkę komputerową? Kto wie, że robił bardzo dobre PCty? Mało kto. Ale wszyscy (tak sądzę) wiedzą co Xerox wynalazł. X odszedł od swojej specjalizacji i został zepchnięty na margines.

    Nie wiem czy podobna będzie historia FB, ale sądzę, że T na trwałe zagości w naszych umysłach i jako produkt długookresowo odniesie większy sukces.

    Co się sprawdzi w Polsce? Biorąc pod uwagę np. sukces NK, to pewnie ma Pan rację, że FB zrobi, póki co, większą karierę. Ale na dziś, i to z powodu mody. Moda ma to do siebie, że przemija…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.