Nie tych Markach pod Warszawą :). Do takiego wniosku doszedł Pan Penn State przeprowadzając analizy tweet’ow w USA. Przeanalizował pół miliona tweet’ów i okazało się, że w 20% z nich w jakiś sposób odnosi się do jakiejś marki. Albo jest czystym tekstem reklamowym, albo przekazywanym „z dzioba do dzioba” komunikatem/komentarzem nt. marki.
Dając wiarę statystykom, że codziennie wysyła się 3 mln tweet’ów to 600 tyś. zawiera w sobie komunikat w sprawie jakiejś marki. Biorąc pod uwagę, że 40% ćwierknięć jest bez znaczenia i nie ma wśród nich tych o markach można wyciągnąć statystyczny wniosek, że POŁOWA ćwierków stanowi komunikat dotyczący marki. Czyli komunikat, który w jakiś sposób tę markę reklamuje! To dlatego marketerzy tak lubią twittera 🙂
Oczywiście zasadne jest pytanie, co uznano za markę. Czy taką uwzględnioną w badaniu marką jest np. blog? Wydaje mi się, że nie i dlatego ośmielam się stwierdzić, że Twitter jest jednym z nielicznych miejsc na ziemi, w którym połowa rozmów mających jakikolwiek sens i znaczenie dotyczy marki (i zapewne produktu lub jego wykorzystania). Czy jest jakieś badanie omawiające takie zjawisko w tradycyjnym, realnym świecie?