…czy tylko nagina fakty?
Czy to co tworzymy to oszustwo, manipulacja czy może zamierzony skrót myślowy?
Każdy z nas z tej listy najchętniej wybierze to trzecie (albo coś podobnego) argumentując, że przecież w 30 sekundach, nie można całego zagadnienia dogłębnie wyjaśnić.
Do napisania tego wpisu zmotywowały mnie dwie rzeczy. Po pierwsze niesłabnące natężenie reklamowe banków (wraz z licytacją oprocentowania) i wczorajszy artykuł gazety.pl właśnie na ten temat.
Blogosfera też dała się w sporej części wciągnąć w spiralę bankowej komunikacji. To mnie nie dziwi. Mieliśmy przyjemność obejrzeć kilka na prawdę ciekawych i/lub spektakularnych produkcji. Większość z nich lepiej lub gorzej wykorzystała celebrities. Ale niewiele było spotów, które wpisywałyby się w jakąś większą całość. A może te właśnie filmy są początkiem jakiejś całości? Poczekamy, zobaczymy.
Wrócmy jednak do tematu – do reklamowego naginania rzeczywistości. To, że pokazujemy ułudę typu, jak piękny może być świat po upraniu w X, jaką bryką będziemy jeździć pakując nasze oszczędności do banku Y, to nasza wina.
Ale nie jesteśmy fachowcami od bankowości (przynajmniej ja nie bardzo), więc za dobrą monetę bierzemy to co nam klient, w briefie napisze. Czy mamy do tego prawo, czy powinniśmy to weryfikować?
Nie wiem jak Wy – ja czuję sie co najmniej niezręcznie, jak czytam, że coś czego jestem współautorem, to po prostu ściema. Czuję sie jak taki nabrany na cudowne reklamowe obrazki szaraczek.
BrandDoctor
Weź pigułkę!
BrandDoctor
Weź pigułkę!
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin 🙂