nos jako narzędzie pracy

Mimo tytułu będzie o strategiach. Nie o tworzeniu tylko o korygowaniu, o dostosowywaniu pomysłów biznesowych do strategii, albo o jej (strategii) nazywaniu.

Jest mnóstwo marek, które nie mają strategii, a mimo to jakoś funkcjonują. Takie stwierdzenie pojawia się coraz częściej, gdy ktoś powątpiewa w słuszność posiadania strategii, kwestionuje konieczność zatrudnienia stratega, lub po prostu żałuje na to pieniędzy. Jednak jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że jednak strategia istnieje – nie jest spisana, nie jest wypowiedziana, ale gdzieś tkwi – najczęściej głęboko w głowie właściciela lub osoby nadającej ton komunikacji firmy.

Jest też druga możliwość – kiedyś ktoś stworzył coś na kształt strategii, ale zmieniły się warunki rynkowe, świat poszedł do przodu, a koncept strategiczny się wyczerpał. Strategia wymaga odświeżenia, albo nawet rehabilitacji.

Można odnaleźć i trzecie spojrzenie – właściciel, poganiany naciskiem udziałowców, szuka dla marki nowych możliwości, źródeł zysku.

Najczęściej strategia marki to tylko kilka słów, może zdań. Takich, które dobrze i właściwie oddają jej ideę, a w konsekwencji dają możliwości komunikacyjne, jasno wytyczają kierunek, otwierają nowe pole widzenia. Niestety takich konceptów strategicznych jest bardzo niewiele. Nie dlatego, że nie da się ich wymyślić. Często dlatego, że po prostu nie starczyło odwagi by je wprost nazwać (zdając sobie sprawę z konsekwencji wyboru), albo, co znacznie częstsze, nie było czasu by się nad tym pochylić.

Wielokrotnie agencje reklamowe narzekają, że ich klienci nie wiedzą czego chcą. Dostają briefy, które są okropnie pokręcone, zawierają długą listę atrybutów, jakie są do przekazania w komunikacji, a produkt jest opisany w tysiącach słów.

Sęk w tym, że jeśli spojrzymy od strony klienta/konsumenta, to jego percepcja marki jest dość prosta. On wie, że Volvo to bezpieczeństwo, BMW to radość z jazdy, Knorr to świetny smak, Łaciate to dobre mleko itd. Często takie pozycjonowanie jest tak utrwalone w umysłach, że mimo iż już dawno nie jest prawdziwe, wciąż w nich tkwi.

Rozumiem właściciela marki, że oczywiście chciałby, żeby jego produkt był pojmowany jako najlepszy na Ziemi, przez wszystkich uwielbiany, podziwiany i kupowany. Marketerzy dążą do posiadania wyłączności w jakiejś kategorii, świadomie lub nie, dążą do monopolu. A wszystko to z powodu pościgu za zyskiem, który nie może być stabilny, musi ciągle rosnąć. Nie można być po prostu bogatym, trzeba być ciągle bogatszym.

Wróćmy jednak do strategii – jej posiadania w formie spisanej lub podświadomej. Uważam, że nie ma firm, które nie mają strategii. Są takie, które nigdy jej nie spisały, albo nigdy nie chciały jej komukolwiek opowiedzieć – bo a nuż ktoś skopiuje?! Niestety posiadanie konceptu strategicznego tylko w głowie szefa/właściciela nie kończy się dobrze. Może nie od razu, może nie za chwilę, ale prędzej czy później przychodzi taki moment, w którym coś trzeba – przynajmniej swoim pracownikom – powiedzieć.

Nie wyczerpuję tamu, bo nie mam takiego zamiaru. Zaznaczam tylko najważniejsze, moim zdaniem, wątki i zjawiska. Nie mam zamiaru wyczerpywać tematu na blogu, bo wyczerpując go na spotkaniach z klientami, zarabiam na życie  🙂

Powyższe rozważania nie są tylko moim udziałem – znam osoby, które mają podobne obserwacje i wnioski. Dlatego też postanowiliśmy stworzyć przedsięwzięcie, które ma na celu pomóc marketerom w korygowaniu swoich strategii, które ma przekonać marki do nazywania, posiadania i ujawniania swoich strategii. Oczywiście nasze kompetencje i doświadczenie nie ograniczają się wyłącznie do tych czterech pól, niemniej uważamy, że w tym jesteśmy najlepsi, na tym się znamy i do takich działań potrafimy przekonać naszych obecnych i przyszłych klientów.

brandauditors_visual

BrandAuditors – bo taką daliśmy nazwę naszej usłudze, to sposób pracy, to wiedza i doświadczenie, to wreszcie tytułowy nos do nazywania rzeczy jakimi są, a nie, jak ładnie wyglądałyby na slajdach.

Mam nadzieję, że nasze nosy są zgrabniejsze i pewność, że lepiej przystosowane do wywąchiwania trafionych konceptów strategicznych, niż ten, uroczej skądinąd, małpki z Borneo zwanej nosaczem 🙂

nos

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.