Czuję się w kropce. Bo jako fan Apple – ich produktów, strategii i kreatywnych egzekucji – mam kłopot z tak bezceremonialnym kopiowaniem pomysłów. Z drugiej patrząc na tą realizację widzę sprytne wykorzystanie dzisiejszych technologicznych celebrytów. Obejrzyjmy:
Ten filmik przetacza się dziś przez socialmedia i Applowe blogi. Jak zauważyłem niektórzy mają podobny do mojego, kłopot z oceną tego dzieła.
Podoba się, bo bazuje na świetnych wzorcach. Nie podoba się bo tej bazy jest tak wiele, że w zasadzie to kopia. A jak kopia to…
Nie sądzę by Apple lub Facebook miały coś przeciwko takiemu wykorzystaniu ich wizerunku. Ale ja ośmielam się mieć – czuję, że poszło to o kroczek za daleko – za mało tu inspiracji, za dużo kopiowania. Tylko, czy tą granicę da się określić racjonalnie?
No właśnie – czy to jest inspiracja? Umiejętne wykorzystanie trendów? Bezpłatne zatrudnienie wizerunkowych, technologicznych celebrytów? A może to plagiat?
Rozumiem, że ma być nowocześnie, intuicyjnie, sprawnie – tak jak w produktach Apple. I wszechobecnie – tak jak u Zuckerberga. A dokładnie bank opisuje to tu.
Ale czy to uprawomocnia do… Hmm.
Lubię, nie lubię, lubię, nie lubię, lubię, nie lubię, lubię, nie lubię, lubię, nie lubię, lubię, nie lubię…