…twittera. Innymi słowy: „gwizdnęli mi to sobie wygwizdałam”.Potęga twittera jest większa, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. I nie mam na myśli potęgi reklamowej i potencjału do budowy marek, potecjału do sprzedaży produktów itd. itp.
Oto historia twitterowej M@rlooz. Jak sama opisuje, dzień przed #14conf w Nowym Jorku, na której miała opowiedzieć o swojej twitterdate (nowe słowo?) poszła do klubu, gdzie po prostu ktoś jej gwizdnął komputer. Oczywiście opisała wszystko na twitterze.
Jej twitterowi znajomi szybko, lecz bez jej wiedzy, zaczęli zbieranie funduszy. Po 6,5 godzinie inicjator całej akcji Michiel Berger, zgromadził już 1780 € – wystarczająco dużo, by kupić nowego MacBookaPro. Inny znajomy z twittera wygrawerował na nim nicki wszystkich darczyńców.
[flv:http://vimeo.com/6536845 320 240]
A jako, że Marlooz z zawodu zajmuje się robieniem filmów szybciutko swoją wdzięczność sfilmowała i umieściła fimik w sieci:
[flv:http://vimeo.com/5314560 320 240]
Ot, jak twitter może odmieniać losy w życiu 🙂
_