Czy reklama może zmieniać świat?

Tytułowe pytanie wydaje się dość absurdalne. Przecież reklama to czysta komercja. Chodzi wyłącznie o sprzedaż, no ewentualnie o wizerunek, o przekonanie do marki.

A może jest tak, że marki poczuły misję zbawiania świata? Czują (w postaci osób odpowiedzialnych za ich komunikację), że powinny się zaangażować w problemy społeczne, powinny jakoś zareagować, wziąć w tym udział, zabrać głos, a może nawet opowiedzieć się po którejś ze stron?

Był 13 listopada 2015 roku. Pewnego dnia Wacław skończył wcześniej pracę. Więcej już dziś nie pomaluję, te ściany muszą najpierw wyschnąć – stwierdził. Niespiesznie się umył dokładnie usuwając z rąk resztki farby, wziął prysznic i przebrał się w swoje „cywilne”, hipsterskie ciuchy. Wreszcie będę miał czas na zwiedzenie Paryża, pomyślał. Przecież to wstyd nie wjechać nawet na wieżę Eiffela. Nie wiedział, że wcześniejsze wyjście może skończyć się dla niego tragicznie. Uniknął ulicznego zamieszania tylko dlatego, że jedna z knajpek dziesiątej dzielnicy skusiła go zapachem kuchni i atrakcyjną ofertą Beaujolais, ofertą o tyle zaskakującą o ile wyprzedzającą o tydzień święto Beaujolais nouveau.

Doszukując się w tej – prawdziwej zresztą – historii braku przypadku, skojarzeń z markami, można stwierdzić, że życie Wacława uratowało to, że restaurator, chcąc przyciągnąć klientów, o tydzień wyprzedził francuskie święto wina. Czyli – dalej snując nieco „spiskowe” 😉 skojarzenia – jego życie uratowało Beaujolais. To oczywiście przypadek, albo zrządzenie losu. Restaurator nie był świadom jaki wpływ na życie polskiego malarza pokojowego dorabiającego w Paryżu do nędznej polskiej pensji będzie miała jego oferta. Ale gdyby święto Beaujolais mogło uratować życie 130 zabitych, nie przesunięto by go o tydzień wcześniej? Nie zrobiono by wielkiej kampanii reklamowej namawiającej do uczestnictwa w tym święcie o tydzień przed terminem i zwyczajem?

Powyższe dywagacje to oczywiście hipotezy – mrzonki, gdybactwo, bzdury powiecie. Tak, oczywiście. Ale to gdybactwo pokazuje jak silny wpływ może mieć marketing i reklama, kiedy tylko chce i umiejętnie to zrobi.

Na tegoroczne święto amerykańskiego footballu, SuperBowl (o którym piszę tu) marka 84 Lumber przygotowała zaangażowany politycznie spot. Reklama nie została wyemitowana w całości, musiano ją przemontować.

https://www.youtube.com/watch?v=WzWYZXMwubw

Budweiser, wielki brand piwny, podczas tego samego SuperBowl, też nie bał się pokazać swojej emigranckiej historii. Historii, która była ewidentnym odniesieniem do imigracyjnych deklaracji prezydenta Trumpa.

 

Czy marki robią to wyłącznie z powodów komercyjnych – cynicznie kalkulując, że to gorący temat i bardziej wciągnie widza? A może jednak coś chcą pokazać, czegoś nauczyć?

Może jestem naiwny, ale wierzę, że za takim podejściem reklamowym stoi głębsza myśl, nie tylko chęć zysku.

Niedawno wielką popularnością cieszyła się reklama Allegro pt. Bal Przebierańców:

Wzruszający spot opowiada o tym jak matka pragnie zaspokoić marzenia córki, a tymczasem córka chce po prostu być jak mama. Zauważono w tym spocie coś innego – córka z matką nie rozmawia, nie mówi czego oczekuje i o czym marzy. Skrytykowano tę reklamę za to, że pokazuje, że córki nie mają kontaktu z matkami, nie rozmawiają ze sobą. Stwierdzono, że propagowanie takich zachowań jest naganne.

Ale tym samym przyznano, że reklama wywiera społeczny wpływ, że ma siłę zmieniania zachowań, że po prostu może nas zmieniać…

Ze stereotypami od lat walczy Dove uparcie pokazując, że piękno jest nagie, nie potrzebuje makijażu, stroju, aby być pięknym nie trzeba mieć super figury, wystarczy być sobą. Czy Dove zmienia nastawienie świata, a przynajmniej krajów, w których jest reklamowo obecne, do piękna?

Kolejna, po Dove, marka Unilevera też podejmuje tematy społeczne. W serii dziewięciu reklam podejmuje temat facetów – poniżej, moim zdaniem najbardziej emocjonalny spot z serii.

Lynx, w Polsce Axe, tym razem podejmuje się terapii mężczyzn? Zaskakująco podejmuje się tego zadania po latach oddawania czci seksualnym stereotypom?

Tydzień temu opublikowano spot Heinekena. Najpierw zobaczcie.

Heineken potrzebował tylko czterech minut aby pokazać jak bardzo jesteśmy różni, w jak wielu kwestiach się różnimy, ale w końcu jak bardzo jesteśmy podobni i co nas – ludzi – łączy mimo skrajnych poglądów na niektóre rzeczy. Czego nas te spoty uczą?

Pokazują, że jesteśmy ludźmi i odkrywają najpiękniejsze strony humanizmu, pokazują nasze cechy, z których jako ludzkość możemy być dumni. Szczególnie Heineken, który wywołał we mnie chęć poruszenia tego tematu, kapitalnie opowiada o tym co nam Polakom, ostatnimi czasy, szczególnie bliskie. Mamy sprzeczne poglądy, piętnujemy się nawzajem, opluwamy nienawiścią, brakiem tolerancji (bo przecież tolerancja to głupota i słabość) zamiast znaleźć to, co łączy i co jest istotą humanizmu.

Skoro reklama, którą nie oszukujmy się robi się za niemałe pieniądze i po to aby więcej pieniędzy przyniosła, podejmuje takie tematy robi to wyłącznie z cynizmu, czy też ma prawdziwe zamiary zmieniania świata? Co sądzicie?

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.