Ten post, swoją treścią przypomniał mi sytuację, jaka miała miejsce w trakcie mojej portugalskiej wyprawy.
Przesympatyczny, wielojęzyczny (płynnie mówiący po angielsku i niemiecku) kelner,
podając na deser Porto, zapytał o nasze pochodzenie bo nie rozpoznał ani akcentu, ani języka. My na to prawdę, że z Polski. I…
I zaczęliśmy rozmawiać. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jego „top of mind” skojarzenie z Polską to współpraca z USA, obecność polskich wojsk w Iraku i instalacja tarczy antyrakietowej. Dopiero potem pojawił się Lech Wałęsa i Papież.
Wiem, to nie jest blog polityczny. I o polityce rozmawiać nie chcę. Ale to polityka kreuje nasz wizerunek na zewnątrz. Nie chcę również oceniać, czy skojarzenie z wojną i z USA jest dobre, czy złe. Przykro i głupio mi się jednak zrobiło. Mimo, że sam miałem problem skojarzenia Portugalii z czymkolwiek i dopiero po chwili przypomniał mi się Vasco da Gama.
Portugalia to piękny kraj. Tak jak Polska, choć zupełnie inny.
Chciałbym, aby komunikacja marketingowa o Polsce nie odbywała się za pomocą wojska, tylko była przemyślaną, dobrze pokazującą nasze silne strony, reklamą. Reklamą o silnych i trwałych podstawach strategicznych.