Rzecz o granicach jakich reklama przekraczać nie powinna.
Żyjemy w erze rozplenionej i wszechpanoszącej się komunikacji, wśród bezustannie atakujących nas komunikatów dziennikarskich, reklamowych, afer, tragedii itd. itp. Często słyszę od znajomych (są wśród nich osoby dwukrotnie ode mnie młodsze), że nie są w stanie nadążyć, że im coś umyka, że nie potrafią załapać się na uciekający ze świstem pociąg z napisem „świat”.
W takim świecie marketerzy szukają coraz to silniejszych bodźców próbując za wszelką ceną przykuć nasza uwagę. I jak to w realiach Pareto bywa tylko 1/5 robi to skutecznie. Niestety wśród tej jednej piątej znajdują się również komunikaty skandaliczne, niskie i często obrazoburcze. Rozumiem, że celem jest „wyróżnij się albo zgiń” ale gdzieś jest granica smaku, gustu i prowokacji.
Ten layout te granice przekracza.
Dziwię się wydawcy, który tą reklamę zamieścił, ale najbardziej dziwię się autorowi. A właściwie to mi go po prostu żal.
Zdaję sobie jednak sprawę, że publikacja tej reklamy poruszyła mnóstwo środowisk. Napisano o niej trochę, sprawą zainteresowała się policja (więcej można wygooglować). Jednak to zainteresowanie spowodowało, że ten jeden słaby layout zyskał rozgłos, na jaki nie zasługuje!
Nie potrafię zrozumieć, jak media nagłaśniając wydarzenie nie zdają sobie sprawy z darmowej pracy wykonanej na rzecz tego producenta tej odzieży skateboardowej.
W piątek miałem przyjemność spotkać się z przedstawicielami świata skateboardzistów. Rozmawialiśmy o tym layoucie występując w tvnwarszawa. I zamieniliśmy kilka słów poza anteną. Skateśrodowisku takie reklamy szkodzą. Stawiają ich w złym świetle, pokazują jako zbuntowanych chuliganów. I to środowisko, w zrozumiały sposób, się przeciwko takiemu wizerunkowi buntuje.
Sądzę, że dobrym pomysłem byłaby odpowiedź fanów skateboardu za pomocą działań nie tylko pr-owych. Chętnie zobaczyłbym (nawet skromną) kampanię pokazującą deskarzy z innej strony – jako ludzi zaangażowanych, jako pasjonatów.
___