Patrząc na jaja to się nam nieźle powodzi 🙂
Powyższe dane powtarzam za raportem Money.pl. Raportem, który zrobił jakąś oszałamiającą karierę – publikowali go wszyscy, których słucham, czytam, bądź oglądam.
Ta cudowna, skądinąd, wiadomość wzbudziła moje zastanowienie. Podwójne.
1. Ten raport to żadna rewelacja! Po prostu ktoś podzielił średnią pensję przez średnią cenę jajka. Dane można spokojnie wziąć z raportów GUS i np ze strony o drobiarstwie.
A z drugiej strony – to rewelacja! Dlatego, że popularność publikacji pokazuje, jak medialnym, może się stać inny sposób przedstawienia danych! To ewidentnie strategiczna wskazówka.
2. Skoro jest tak fajnie (możemy kupić duuuużo jaj i pewnie, przed świętami, trochę ich kupimy), to czemu nie widzieliśmy jeszcze reklam producentów jaj? A może mi coś umknęło? A może po prostu nie warto było o jakiejś kampanii jaj wspominać? Bo jakoś mi się nie chce wierzyć (patrząc na hipermarketowe półki z jajami), żeby nikt nie próbował powiedzieć, że jego jaja są lepsze! Albo, co najmniej zdrowsze. Albo bardziej ekologiczne. Itd. Obserwuję zmagania na półce sklepowej (na poziomie opakowań), ale nie dostrzegłem innej komunikacji. Jak to się ma do zaobserwowanego (4 lata temu) przez trendwatching trendu pt. Snobmoddities (przekształcenie produktów podstawowych, generycznych w dobra luksusowe)? A może takim trendom podlega tylko mąka? A producenci jaj, będący również producentami drobiu (tak przypuszczam) stwierdzili, że włożą jaja pod parasol komunikacji o kurach? No tak, to oczywiste przecież! 🙂
Jajko to taki wdzięczny temat do reklamowania. Fenomenalnie nadaje się do komunikacji wizerunkowej. O na przykład takiej:
[flv:/video/Egg_commercial.flv 320 240]
Życzę Wam, żebyście zarabiali na co najmniej 100 000 jaj miesięcznie. I żeby to Wam sprawiało przyjemność!