Grudzień to czas podsumowań i refleksji, ale również dobry moment na zastanowienie i plany na przyszłość. Co przyniesie 2010?
Ten rok sprawił, że media społecznościowe stały się nieodłączną częścią życia profesjonalnego i prywatnego.
Cieszą, coraz częściej pojawiające się głosy, że media społecznościowe to niezbędny element strategii marki. Że należy o nich poważnie myśleć. Na marketerów zaczynają działać liczby (350 mln na Facebook’u) i case’y takie jak np. Dell. To wszystko oznaki, że socialmedia dojrzewają. Tak jak dojrzewają ich konsumenci i marki z nich korzystające.
W przyszłym roku możemy się spodziewać kilku zjawisk. Pierwszym wartym opisania jest otwieranie się mediów społecznościowych na wzajemną integrację – już nawet LinkedIn zapowiada udostępnienie API. To spowoduje integrację serwisów w jeden spójny, społecznościowy świat wirtualnych doznań. Może wreszcie nie będziemy musieli mozolnie budować kolejnych list kontaktów, w coraz to nowych serwisach – bardzo na to czekam. Na pewno zwiększy się dostępność socialmedia – teraz głównie korzystamy z nich używając komputera, ale coraz silniejszy jest kanał mobilny.
Technologia przestanie być utrudnieniem/przeszkodą w dostępie do socialmedia – bo stanie się coraz bardziej powszechna i będzie coraz tańsza. Łatwiej będziemy mogli ze sobą rozmawiać i kontaktować się, bez względu na miejsce, w którym aktualnie przebywamy. Nasze telefony komórkowe staną się hubem i centrum informacyjnym. I to właśnie mobilny dostęp do internetu wpłynie na naszą percepcję świata serwisów społecznościowych i przekona do korzyści jakie ma do zaoferowania.
Rok 2009 był chwilą eksplozji darmowych treści. W 2010 będziemy musieli za nie zapłacić. Mieliśmy możliwość zawsze i wszędzie dotrzeć do każdej treści. Za darmo lub tylko w zamian za koszt dostępu do internetu. To niestety, pewnie ulegnie zmianie. Google ugięło się pod presją Murdocha i opracowało system zajawek – możliwe będzie obejrzenie/przeczytanie tylko kilku artykułów za darmo – za następne, będziemy musieli zapłacić. Fajny pomysł. Ciekawe jak szybko hackerzy uporają się z tym ograniczeniem 🙂
Zastanawiając się nad fenomenem socialmedia warto przypomnieć sobie ich genezę – to przecież duże i średnie firmy zbudowały solidne podstawy dzisiejszych mediów społecznościowych – pamiętacie intranety, fora dyskusyjne, life chaty itd.? Dziś, gdy ich pomysły stały się publicznie dostępne i rozwinęły skrzydła, te same firmy wloką się gdzieś w ogonie, nie nadążając za wizjonerami i liderami takimi jak IBM, Dell czy Zappos. W zasadzie tylko tych trzech graczy potrafi stworzyć skuteczną i przynoszącą zyski, społecznościową strategię. Reszta oszołomiona i zaskoczona twiterowofacebookowym boomem niecierpliwie poszukuje pomysłu i odpowiedzi jak biznesowo uzasadnić swoją s-m obecność. ROI stanie się naczelnym wyróżnikiem skuteczności działań w s-m.
Kolejny trend, to kreatywna integracja życia on i off-line. Oczywiście sporo do zrobienia mają w tym zakresie sieci komórkowe i producenci telefonów. Jednak już dziś widać, że technologie typu Augmented Reality mają bardzo dużą szansę zawładnąć prawą półkulą naszego mózgu.
Mamy już w miarę wiarygodne dane dotyczące konsumpcji socialmedia przez obydwie płci.
Widać, że płeć piękna ma przewagę. Niewielką, lecz znaczącą. Jeśli zestawimy to z decyzjami zakupowymi, jakie są podejmowane w domach (w około 80% decydują kobiety) można domniemywać, że nadchodzi epoka matriarchatu.
Podsumowując:
2010 rok będzie czasem dojrzewania marketerów do strategicznego wykorzystania mediów społecznościowych (jakościowo i ilościowo). Konsumenci, zachłyśnięci fenomenem międzynarodowych znajomości zaczną konsumować socialmedia rozsądniej i bardziej świadomie (ograniczenie ilości kontaktów, dojrzalsze i bardziej skoncentrowane wpisy, wybiórczo konsumowane treści).
___