Może najpierw dwa słowa o samej akcji. W internecie pojawia się filmik nagrany przez śliczną dziewczynę.
Film został nagrany przez amerykańską dziewczynę, która szuka chłopaka, którego spotkała na koncercie i zna tylko jego imię – Votek, tzn. Wojtek. Pragnie go odnaleźć.
https://www.youtube.com/watch?v=HoUXt6pVeQ8
Film obiega polski internet – w chwili, gdy redaguję ten wpis, video ma ponad 1,6 miliona wyświetleń i blisko 5 tysięcy komentarzy. Historię Dee Deee opisują media, pokazują telewizje. Wojtka nie udaje się odnaleźć, a wszyscy oczarowani urodą Dee Deee Wojtkowie okazują się być nie tym jedynym.
Dee Deee wzbudza zaufanie swoim uwodzicielskim wyglądem, naturalną scenerią, niezdarnym tłumaczeniem w napisach. Cała historia mimo jej kilku braków (Dee Deee nie podaje ani dokładnego miejsca ani daty spotkania Wojtka) uwodzi. Dee Deee ma idealne kształty twarzy wzbudzającej zaufanie (więcej o tym i innych technikach marketingowych w mojej książce), jest skromna, mówi naturalnie, spokojnie i tęsknie.
Wdzięk, to coś takiego, co budzi u obcych ludzi natychmiastową sympatię i zaufanie, niezależnie od tego, co ten roztaczający wdzięk człowiek knuje.
Kurt Vonnegut
Zgodnie z podejrzeniami części widzów, którzy w opowieści Dee Deee widzą kilka nieścisłości, czy braków, czar pryska. Historia okazuje się mistyfikacją Reserved.
Jest wielkie bum! i cały urok ślicznej dziewczyny okazuje się cyniczną grą w jakimś marketingowym celu (jak twierdzą autorzy: agencja Warsaw Creatives w osobach Lindy Czerniawskiej i Pawła Walickiego chodziło o przyciągnięcie grupy młodych facetów i pokazanie, że marka ma im coś do zaproponowania – więcej w wywiadzie z autorami u Maćka Budzicha).
Nie mam pojęcia czy tę akcję dla Reserved można uznać za udaną. Autorzy twierdzą, że widzami byli Ci, o których chodziło. Cudownie!
Nie potrafię dziś uznać tej akcji za sukces chyba, że sukcesem nazywamy tylko i wyłącznie uzyskany w internecie zasięg i republikację w mediach. Nie mogę jej nawet uznać za dobrą ani nawet za ciekawą, bo jest w #polskimchlopaku coś bardzo niepokojącego.
Niestety ta DeeDeee-zabawa podsyca społeczny brak zaufania, nie wspominając o kompletnym lekceważeniu wiarygodności i autentyczności. Takie wkręty w konsekwencji powodują, że coraz mniej mamy ochotę naprawdę komuś pomóc, okazać mu życzliwość i serdeczność już nie wspominając o zaufaniu. To ostatnie wydaje się najważniejsze.
Już w 2014 roku badania (Europejski Sondaż Społeczny) dotyczące poziomu wzajemnego zaufania były alarmujące. Polska znalazła się na samym dole rankingu, Polacy we wzajemnej podejrzliwości ustąpili miejsca tylko Bułgarom, Cypryjczykom i Słowakom. Polacy to społeczeństwo które sobie nie ufa. Kropka. Jest źle. Jak bardzo źle widać tak samo w relacjach biznesowych jak i np. sąsiedzkich.
Polacy podejrzewają się nawzajem o jakieś ukryte, niecne intencje, a tego typu akcje tylko to potęgują. Tym razem wkręcono młodych. Jestem przekonany, że część z nich zupełnie serio się zaangażowała, a teraz czują się oszukani. Ale może ta grupa ma do siebie dystans i śmieje się z siebie? A może jest im wstyd i głupio, że dali się nabrać, że ktoś nadużył, nadszarpnął ich zaufanie?
Konstruując ten wkręt nie pomyślano o jednym – jak wkręceni zachowają się następnym razem, gdy ktoś naprawdę poprosi ich o pomoc? Założę się, że przynajmniej część z nich przejdzie obok takiej prośby kompletnie obojętnie, obawiając się, że znów zostaną oszukani, że to jakaś reklamowa prowokacja. To jest ta druga strona tej „kreatywnej” zabawy, ta ciemna i nieprzemyślana.
I na sam koniec – jak to zadziała na Reserved? Patrząc na moralną, a może raczej na niemoralną stronę tego zamieszania można by założyć, że marka na tym nie zyska, a wręcz straci. Ale niestety wątpię, że Reserved tę akcję odczuje boleśnie. Założeniem było pokazanie, że marka ma ofertę dla młodych facetów. Czy to się tą akcją udało? Bezpośrednio nie, pośrednio chyba niestety tak. Czy to zadziała na sprzedaż? To pokaże czas.
No i może – żeby znaleźć w tym coś fajnego – muzyka jest świetna!