MaffCloud

MaffCloud czyli akcja Maffiassion i Orange Cloud

Mam wrażenie, że spora część raczej nazwałaby ten wpis Maff-aferą. A moim zdaniem nie jest aż tak źle.

Zostałem zaproszony na przyjęcie ślubne, na wesele. Usadzono mnie przy wielkim i długim stole. Obok mnie posadzono zupełnie nieznane mi osoby. Wśród nich była jedna wielce atrakcyjna dziewczyna. Przyciągała wzrok swoim wyglądem – twarzą, sylwetką, strojem. Była magnetyczna wizualnie. Sporo mówiła lecz jej opowieści nie brzmiały prawdziwie, sprawiały wrażenie wymyślonych. W jakimś momencie opowiedziała historię, która rzeczywiście okazała się konfabulacją. Ktoś z siedzących jej to wytknął. Straciła w naszych oczach. Przestała być wiarygodna, ale nie przestała być atrakcyjna wizualnie. Towarzystwo słuchało jej kolejnych słów już tylko z uprzejmym potakiwaniem, ale bez wiary. Nikt poza wciąż piękną, dalej zgrabną i niezmiennie świetnie ubraną bohaterką wieczoru nie stracił na wiarygodności.

sciema-orange

Maffashion ukradziono telefon (a może go gubi? – teraz to już bez znaczenia). Ogłasza to publicznie, prosi o pomoc w odnalezieniu. Będąc osobą popularną, znaną w świecie socialmediów nie narzeka na brak pomocnie wyciągniętych dłoni. Okazuje się, że złodziej używa telefonu pełną gębą i robi mnóstwo zdjęć, które replikują się na zapasowy, internetowy dysk. Maffashion publicznie podgląda poczynania złodzieja, angażuje swoich fanów. Po jakimś czasie okazuje się, że cala akcja jest sfingowana, jest reklamowym wkrętem. Bohaterem miał być Orange Cloud – dysk, na który przesyłały się wszystkie fotki ze skradzionego telefonu – bezpłatna usługa w ramach abonamentu.

I posypały się gromy. Maffashion kłamała, obrzydliwa manipulacja, sponsorowana ustawka, Orange prowokuje i oszukuje, blogosfera utraciła wiarygodność itd. itp.

No to zastanówmy się co się takiego stało:

  • Kontekst Maffassion – czy straciła wiarygodność? Tak. Podobnie jak moja sąsiadka z weselnego stołu. Może trudniej będzie uwierzyć w jej opowieści, ale czy to odejmie jej urody i obrzydzi jej stylizacje?
  • Kontekst Orange – jaki był cel Orange? Usługa Orange Cloud jest za darmo, w ramach abonamentu po prostu się ją dostaje i nie trzeba za nią płacić (jeśli dobrze rozumiem). Prawdopodobnie chodziło o namówienie użytkowników do skorzystania z Clouda, o pokazanie do czego może się przydać. Ten cel osiągnięto.
  • Kontekst blogosfery – czy utrata wiarygodności Maffasion to skaza na wizerunku blogosfery? Nie. Tak jak na wiarygodności nie utracił nikt z siedzących przy weselnym stole. Ucierpiał jedynie wizerunek atrakcyjnej bohaterki.
  • Kto jest wygrany, kto przegrany? – Maff straciła na wiarygodności, ale nie na urodzie. Orange Cloud zyskał świadomość, której zapewne mu brakowało.

Czy całość ma szerszy kontekst? Tak – tworzy precedens. Jedyna obawa jaką mam po całej akcji to to, że będziemy częściej wkręcani przez marki. W imię zwiększania świadomości czegośtam marki mogą (zachęcone tym przykładem) mataczyć, kręcić by w końcu krzyknąć – haha! ale Was nabraliśmy! I, jak to zwykle w świecie bywa, część wkręconych się uśmiechnie, część obrazi, inni publicznie krzykną o obrazie świętości i majestatu. Ale poszkodowanym może być nie konsument, a marka, która chcąc być cool, stanie się niewiarygodna.

Czy taką wiarygodnościową czkawką Orangeowi odbije się Maffakcja? Wątpię. Temat za chwilę przyschnie, ludzie zapomną. Kilka (set? tysięcy?) włączy sobie Clouda z ciekawości, inni bo a nuż mi telefon ukradną. A Ci dotknięci i święcie oburzeni, co już sobie włączyli Orange Cloud, nie wyłączą go.

Marcin Kalkhoff
Marcin Kalkhoff

Admirator prostych i działających rozwiązań. Wszystkożerna hybryda technicznego wykształcenia z kreatywnym, komunikacyjnym i biznesowym doświadczeniem. Specjalista strategicznego kreowania i zarządzania marką. Jedyny strateg w Polsce, który służbowo siedział na Pudelku i, który swoją zmaterializowaną strategię, może oglądać w muzeum w Atenach. Wykładowca na Uniwersytecie SWPS oraz Uniwersytecie Warszawskim.
Twórca i Partner marketingowej kancelarii audytorskiej BrandAuditors, autor tego właśnie bloga, współtwórca Klubu Strategów Marketingu oraz współautor książki „Po prostu strategia. Instrukcja budowy i obsługi silnej marki”.
Współpracuje z firmami z wielu sektorów: internet i media, FMCG, bankowość, ubezpieczenia, IT, telekomunikacja, opieka zdrowotna.

Artykuły: 534

3 komentarze

  1. „Kontekst blogosfery – czy utrata wiarygodności Maffasion to skaza na wizerunku blogosfery? Nie. Tak jak na wiarygodności nie utracił nikt z siedzących przy weselnym stole. Ucierpiał jedynie wizerunek atrakcyjnej bohaterki.”
    Nie do końca. Tę sytuację raczej rozpatrywałbym nie z punktu widzenia wiarygodności opowiadającego, a zaufania słuchającego. Mimo, że nikt z blogosfery nie stracił na wiarygodności, to odbiorcy mogą stracić na zaufaniu względem blegerów. Odnosząc się do przykładu ze ślubu – nikt z siedzących przy stole nie stracił na wiarygodności, ale kolejna osoba, która opowiadałaby historie sprawiające wrażenie wymyślonych, mogłaby zostać dużo szybciej odrzucona, niż poprzednia osoba.

    • Zgoda, ale… 🙂
      To „ale” pojawia się w Twojej wypowiedzi: „kolejna osoba, która opowiadałaby historie sprawiające wrażenie wymyślonych, mogłaby zostać dużo szybciej odrzucona”.
      Tak, kluczem jest tu słowo „szybciej”, rozumiem.

      Niestety, zgodnie z psychologicznymi zasadami i fizyką, łatwiej jest ściągnąć w dół niż podnieść do góry. Warto jednak pamiętać, że ten obniżony poziom tolerancji dość szybko mija. Jest mnóstwo przykładów konfudujących akcji – i silniejszych, i słabszych, i tych wielce dotkliwych. To na zupełnie odrębny i wielce obszerny wpis. Niemniej w każdym przypadku można się zastanawiać czy to oszustwo, czy tylko gra…
      Ja staram się patrzeć przez pryzmat celu, pamiętając, że on nie uświęca środków 🙂

      • „Warto jednak pamiętać, że ten obniżony poziom tolerancji dość szybko mija.”
        Tak, prawda. Przynajmniej na początku, ale następne oszustwa/żarty/gry pewnie będą już lepiej pamiętane.

        „Niemniej w każdym przypadku można się zastanawiać czy to oszustwo, czy tylko gra…”
        Chyba nie ma jednej odpowiedzi. Dla mnie to gra, bo nie zareagowałem. Ktoś, kto się włączył emocjonalnie i zaangażował w pomoc, może czuć się urażony. Jak zwykle to bywa przy kontrowersyjnych akcjach – przy łapaniu silnych zwolenników, trzeba liczyć się z odrzuceniem tych, którym się to bardzo nie spodoba.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.